piątek, 31 maja 2013

Imagin #2 Love Forever

Z Justinem byliście raz przyjaciółmi, raz parą. Byliście dwa razy razem. Ale zrezygnowaliście przez paparazzi i jako para dość często się kłóciliście o głupoty. Postanowiliście zostać przyjaciółmi, ale razem mieszkacie, jeździsz z Jusem na koncerty itd. Wszystko było dobrze, aż do pewnego dnia. 15 czerwca, akurat ten dzień wiosny był deszczowy, ponury i wypełniony smutkiem. Rozmawiałaś z Justinem i poczułaś się słabo. Nagle straciłaś przytomność. Nie wiedząc co się dzieje obudziłaś się w szpitalu. 
-Co się stało? - zapytałaś Justina, który trzymał Cię za dłoń i bajecznie Ci się przyglądał.
-Zemdlałaś, za chwile lekarz przyjdzie z wynikami co było tego powodem - posłał Ci zniewalający uśmiech, który tak strasznie kochałaś. Kochałaś Justina, ale nie wiedziałaś czy on Cię nadal kochał. Ty go kochaś, strasznie mocno kochaś. Nie wyobrażałaś sobie życia bez niego. Chciałaś z nim być, ale razem zadecydowaliście, że nie będziecie razem. Zostaniecie najlepszymi przyjaciółmi...
Przyszedł lekarz, a na jego twarzy było wymalowane zaniepokojenie. 
-O co chodzi? Co mi jest? - zapytałaś. Lekarz popatrzał na Justina dając mu znak,żeby wyszedł. Bieber wyszedł z sali. 
-Przykro mi, ale ma pani białaczkę. - powiedział, a twoje oczy się zaszkliły. Nie mogłaś w to uwierzyć. 
-Ale jak to możliwe? - zapytałaś
-Być może ktoś z dalszej rodziny był na to chory. Nie dajemy pani zbyt wiele czasu. - powiedział, a po twoim policzku spłynęła łza, a po niej druga i trzecia. 
-Ile mam czasu? - wykrztusiłaś z siebie. 
- Nie wiem ile dokładnie. Są leki, ale gdyby pani kupiła leki na cały miesiąc to by one kosztowały prawię 2000. - nie wiedziałaś co powiedzieć, Nie było Cię stać na tak drogie leki. A nie miałaś od kogo pożyczyć pieniędzy. Twoi rodzice zmarli w wypadku samochodowym gdy miałaś 5 lat. I opiekowała się tobą babcia. 
-A ile mam czasu bez leków? 
-Nie mogę tego określić, ale ponad rok, chyba, że stan się poprawi. - powiedział zasmucony, a na twojej twarzy widniało rozczarowanie. 
-Dobrze, a kiedy będę mogła wyjść? 
-A jak się pani czuję? 
-Dobrze
-Później jeszcze zrobimy badania potwierdzające i będzie mogła jutro pani wyjść. Niech pani żyje normalnie. I niech pani odpoczywa.
-Dobrze, dziękuję.
Doktor wychodził, a ty otarłaś szybko łzy, żeby nie było widać, że płakałaś. Justin wszedł do środka. 
-I co? Jaka przyczyna była? - zapytał zaciekawiony.
-Eee... Po prostu zasłabłam i muszę odpoczywać w domu. Jutro mnie wypuszczą. 
-Na pewno wszystko okej? - zapytał troskliwie. 
-Tak, wszystko dobrze - odpowiedziałaś mu z uśmiechem. - Możesz iść już do domu -dodałaś po chwili. 
-Nie, co to, to nie! Zostaje z tobą, nie zostawię Cię tutaj samej - gdy to powiedział poczułaś się szczęśliwa. Wiedziałaś, że to ten jedyny. Od początku, przez trudne chwile, aż do końca...
Następnego dnia byłaś już w domu. Postanowiłaś napisać listę rzeczy, które chcesz zrobić przed śmiercią. 
*Dwa miesiące później*
Sytuacja się powtórzyła. Znów zemdlałaś i znalazłaś się w tym szpitalu. 
Wypuścili Cię tego samego dnia... Siedziałaś w pokoju i się zastanawiałaś. Musiałaś Justinowi powiedzieć, że jesteś chora. Ciągle się ciebie wypytywał dlaczego mdlejesz, wiedział, że czegoś mu nie mówisz... Postanowiłaś mu powiedzieć. Zeszłaś na dół do pokoju gdzie był JB.
-Justin, muszę Ci coś powiedzieć. - zaczęłaś spokojnie.
-Tak? - zapytał zmartwiony. Widząc twoje czerwone, opuchnięte oczy wiedział, że to nie jest dobra wiadomość.
-Jestem chora - powiedziałaś patrząc mu w oczy.
-Jak to chora! Na co? - po twoich policzkach zaczęły spływać łzy. -Eejj co się dzieje? - zapytał łapiąc twoje dłonie.
-Jestem chora. Mam białaczkę - powiedziałaś to z ciężarem. Justin mocno Cię do siebie przytulił.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
-Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś? 
-Nie chciałam Cię martwić. - powiedziałaś i ściskałaś w dłoni kawałek kartki z twoimi celami.
-Co to? - zapytał
- Moje cele. Chcę to zrobić przed śmiercią. - wymusiłaś lekki uśmiech. 
-Pomogę Ci. Pokaż to. - podałaś mu kartkę.
-Tatuaż? - zachichotał cicho - Jesteś szalona.
-Mam to po tobie - uśmiechnęłam się naprawdę szczerze, a Bieberek się zaśmiał.
-Będziemy znowu razem? - zapytał i Cię przytulił.
-Ale mieliśmy być przyjaciółmi, nic więcej. - odsunęłaś się trochę.
-Tak, wiem, ale nie wytrzymam tyle. Chcę Cię przytulać jak dziewczynę, moją dziewczynę. Chcę Cię całować - powiedział, a ty się mocno w niego wtuliłaś. Wpił się w twoje różowe, ciepłe wargi......
I tak mijały dni i tygodnie. Byliście razem szczęśliwi. Pewnego dnia Justin zabrał Cie w to miejsce gdzie kiedyś Cię wziął na pierwszą randkę.
Popatrzał Ci w oczy. Wyjął z kieszeni małe, czerwone pudełeczko w kształcie serca i klęknął na kolana. 
-Wyjdziesz za mnie? - posłał Ci ten zniewalający uśmiech, który sprawiał, że miałaś przyjemny dreszczyk. Po twoich policzkach ze wzruszenia i szczęścia spływały łzy, łzy miłości.
-TAK TAK TAK! - krzyczałaś jak zwariowana. Zwariowana Belieber, nadal nią byłaś. 
Justin wstał założył Ci na palec pierścionek i namiętnie Cię pocałował. Teraz nie obchodziły was plotki. Liczyła się tylko wasza miłość... Miłość na zawsze, aż po grób...
Wróciliście do domu. 
Miesiąc później wzięliście ślub waszych marzeń. Na twojej liście celów do wykonania przed śmiercią był ślub z mężczyzną, którego kochasz.
Noc poślubna była wspaniała.
Justin gdy dowiedział, że są leki na chorobę. Może nie uleczają jej całkiem, ale dodają więcej dni życia. Bieber kupował Ci co miesiąc te leki.
Po 9 miesiącach urodziłaś ślicznego synka. Daliście mu na imię Justin, po tacie. Kiedyś marzyłaś o ślubie z Justinem, dziecku z nim, któremu dasz tak na imię, a teraz? Teraz wszystkie twoje marzenia się spełniły...
 Po jakimś czasie leki przestały działać i stało co stać się musiało. Bóg potrzebował pomocy i Cię wezwał do siebie...
*Justin*
Dzień po porodzie Justina [T.I] odeszła do innego świata. Justin ma teraz 7 lat. Często się pyta gdzie jest mama, ja mu odpowiadam, że teraz jest w lepszym świecie i czuwa nad nami. Justin codziennie piszę listy do mamy i je chowa. Mówi, że chciałby kiedyś jej je pokazać. Justin do dobre dziecko. Kocham je i będę go bronił mimo wszystko, nie chcę żeby miał takie dzieciństwo jak ja miałem. Będzie miał to co sobie zażyczy. Kiedyś spotka miłość swojego życia i będzie szczęśliwy tak jak ja jestem..
Mimo, że moja ukochana zmarła to czuję ją obok siebie, czasami sobie wyobrażam, że ona jest obok mnie. Każdej nocy o niej śnie...
Umarła 7 lat temu. Od tej pory w nikim się  nie zakochałem. Moje serce nadal należy do Świętej Pamięci [T.I]. 
Kiedyś do niej dołączę i znów z nią będę żył, ale teraz muszę się opiekować Justinem i zadbać, żeby wyrósł na wspaniałego faceta...
Czuję jej obecność, wiem że jest ze mną i zawsze będzie...
  LOVE FOREVER <3  LOVE FOREVER <3    LOVE FOREVER <3    LOVE FOREVER <3   LOVE FOREVER <3   LOVE FOREVER <3

_________________________________________________________________________________________



Aż dziwne, ale mi się podoba :D A wam? Co myślicie?                                                    

                                PROSZĘ PISZCIE KOMENTARZE!   <333
Laura  <3

2 komentarze:

  1. Płakałam się !! Świetne jest !! violettarbd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne !!! O mało się nie popłakałem ! ;_;
    dwoje-ludzi-jedna-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń